Minister Nowak prowokuje - prawda o planowanym strajku na kolei 25.01.2013 r.

Drukuj E-mail
Utworzono: środa, 23, styczeń 2013 23:00

Wyciąganie przez ministra Nowaka marginalnej sprawy zniżek na pierwszą klasy jako głównego powodu strajku świadczy o jego niezwykłej bucie i arogancji - mówi Leszek Miętek, prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce. Związki zapowiedziały przeprowadzenie dwugodzinnego strajku ostrzegawczego w najbliższy piątek. 

Czy rzeczywiście jest tak, jak mówi minister Sławomir Nowak, że związki kolejowe gotowe są przystąpić do strajku w obronie ulg na przejazdy pierwszą klasą? Czy to jedyny punkt sporu?

Leszek Miętek: To kompletna bzdura. Jeśli chodzi o świadczenia przejazdowe, to jest to cały wachlarz spraw niekontrolowanego wzrostu cen, ograniczenia obszaru działania, ograniczenia osób uprawnionych do ulg. Natomiast pan minister w sposób niesłychanie konfrontacyjny wyciąga wątki z kontekstu. Świadczy to o gigantycznej bucie i arogancji, która tylko utwierdza nas w tym, że niestety strajk ostrzegawczy, a być może i generalny musimy przeprowadzić.

Minister transportu i zarząd PKP mówią, że gdyby państwo przystali na ich propozycje zniżek w 2013 roku byłoby więcej niż w 2012 i tylko ta na pierwszą klasę byłaby definitywnie cofnięta.

Pan minister ma albo zbyt małą wiedzę, albo po prostu mówi nieprawdę. Nie potwierdzam tych danych. Gdyby tak było, to byśmy nie negocjowali bezproduktywnie przed świętami przez 20 godzin. Bo takie negocjacje trwały non stop. Chcieliśmy zawrzeć porozumienie. To się nie stało. Co więcej strona pracodawców nawet nie podjęła z nami w tych obszarach negocjacji. Podjęła tylko rozmowy na temat przewoźników samorządowych, którzy mogą przystąpić do porozumienia. Natomiast co do istoty świadczeń przejazdowych nawet nie podjęto z nami merytorycznych rozmów. To co opowiada pan minister nie ma nic wspólnego z prawdą i rzeczywistością.

Jednym słowem co teraz musiałoby się teraz wydarzyć, aby państwo znów siedli do stołu negocjacyjnego, a co najważniejsze, żeby nie doszło do strajku?

Przede wszystkim to nie jest tak, że związki zawodowe zerwały jakiekolwiek negocjacje, bo jesteśmy umówieni na mediacje na piątek 25-go stycznia. I my się tam stawimy. Natomiast z uwagi na prowokację robioną przez pracodawców, polegającą na wręczaniu pracownikom oświadczeń, w których są ustalane zasady świadczeń przejazdowych, które są przecież przedmiotem sporu zbiorowego – to to jest prowokacja, na którą zareagowaliśmy strajkiem ostrzegawczym. W poniedziałek prowadzący mediacje zaangażował się w to, żeby pracodawcy wycofali się z tej akcji, próbował ich przekonać również mediator – pan Longin Komołowski. Nie udało stąd musieliśmy podjąć decyzję o strajku. Ale jeśli chodzi o odwołanie strajku – po dzisiejszych bardzo konfrontacyjnych wypowiedziach ministra – myślę, że nie ma żadnych przesłanek do tego, by ten strajk odwołać. Wręcz przeciwnie wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie w piątek zostanie podpisany protokół rozbieżności, który da nam prawo do strajku generalnego.

Co jest w takim razie przedmiotem rozbieżności pomiędzy związkami a pracodawcami, poza tą nieszczęsną zniżką na przejazdy pierwszą klasą?

Wyciąganie sprawy zniżek na pierwszą klasę, która i tak dotyczy tylko najstarszych kolejarzy świadczy o arogancji pana ministra. To marginalna sprawa. Sprawa ulg przejazdowych dotyczy zarówno terenu ich działania na terenie RP, bo tu jest ograniczenie pracodawców, bo powstają nowe spółki. Świadczenia przejazdowe są ustalane na odrębnych zasadach niż ceny biletów rosną gigantycznie. Tu oczekujemy ustalenia procesu wzrostu cen rok roku. Chodzi też o krąg osób uprawnianych do tych ulg. Przy okazji tylko wspomnę, że w jednym punkcie pochwalamy prezesa PKP, że udawało mu się ograć ministra Rostowskiego, który na skutek braku ulg kolejowych dla naszych dzieci będzie musiał dopłacić za korzystanie z ulg szkolnych i studenckich dla kolejowych dzieci. Tu trzeba będzie poszukać środków budżetowych.

Czyli podsumowując - w piątek trzeba się rano przesiadać do autobusów i samochodów? Koleją do pracy nie dojedziemy?

Myślę, że warunki atmosferyczne raczej nie zachęcają do korzystania z autobusów, bo można nie dojechać do celu. Koleją na pewno się dojedzie, choć może trochę później.

Za Stefczyk. info

 

Ta strona używa Cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki