Polecane strony
LOGOWANIE
Nie ma dialogu – jest strajk generalny na Śląsku |
|
Utworzono: piątek, 18, styczeń 2013 06:53 |
-Od kiedy zaczął się kryzys, nie mamy do czynienia z gospodarką wolnorynkową, liberalną, tylko z narodowymi systemami gospodarczymi. Niestety, odnoszę wrażenie, że polski rząd kompletnie tego nie rozumie. Dlatego strajk generalny na Śląsku wydaje się nieunikniony
– z Dominikiem Kolorzemszefem Śląsko-Dąbrowskiej „S” rozmawia Krzysztof Świątek. z T.S.
Czy zorganizowanie strajku generalnego na Śląsku jest już przesądzone?
– Wydaje się przesądzone, bo jesteśmy już po referendach w kilku istotnych branżach, m.in. zbrojeniówce, przemyśle stalowym, prawie całym hutnictwie (czekamy tylko na Hutę Katowice), u kolejarzy. Od 10 stycznia trwają referenda w górnictwie, energetyce i ciepłownictwie. Potem zostanie nam branża motoryzacyjna. Tak jak zapowiadaliśmy, końcówka lutego to wielce prawdopodobny termin przeprowadzenia generalnego strajku solidarnościowego.
– Ale czy rząd może jeszcze zrobić coś, co spowoduje, że do tego strajku nie dojdzie?
– Oczywiście, że tak. Nie robimy strajku dla samego strajku. Jeżeli odbędą się rozmowy i dojdzie do porozumienia, np. do końca pierwszej dekady lutego, to oczywiście strajku nie będzie. Gdy jednak wyczujemy pozoranctwo ze strony przedstawicieli rządu, strajk okaże się nieunikniony. Śląsk to gospodarcze serce Polski. Tutaj zlokalizowane są najważniejsze zakłady przemysłowe – od przemysłu ciężkiego, przez motoryzacyjny, po stalowy, a także duże firmy usługowe. To jeden łańcuch gospodarczy, którego ogniwa zaczęły rdzewieć, a wręcz pękać, co dobitnie pokazuje sytuacja w Fiat Auto Poland. Jeżeli zaczniemy tracić tysiące miejsc pracy, region może stać się skansenem biedy i bezrobocia. Dlatego zdecydowaliśmy się na ten krok i jako Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy wysuwamy pięć najistotniejszych dla nas postulatów.
– Czy otrzymuje Pan jakiekolwiek sygnały, że do dojdzie do rozmów z rządem?
– Są przecieki nieoficjalne. Zapewne przedstawiciele rządu chcą poczekać na wyniki referendów w najważniejszych, najbardziej mobilnych sektorach – energetyce i górnictwie. Jeżeli te branże opowiedzą się za strajkiem, wtedy spodziewamy się oficjalnego sygnału.
– Na razie ponad 90 proc. uczestniczących w głosowaniu poparło przeprowadzenie strajku.
– Jak zdecydujemy się stanąć, to stanie cały Śląsk.
– Deklaruje Pan publicznie: „wiosną zażądamy ustąpienia rządu i rozpisania nowych wyborów”. Zażądamy, ale jak?
– To już zadanie nie tylko dla Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności, ale dla całego związku. Przewodniczący Komisji Krajowej Piotr Duda otwarcie mówi, że z tym rządem nie da się już rozmawiać. Nie ma dialogu społecznego i ochrony naszego rynku pracy. Może warto poprzeć inicjatywę dotyczącą jednomandatowych okręgów wyborczych? Nasze państwo jest zawłaszczone przez partie polityczne i z tym trzeba skończyć.
– Czy wszystkie największe centrale związkowe wezmą udział w strajku?
– Tak, ze wszystkimi organizacjami związkowymi, które są w komitecie (oprócz Solidarności są to: OPZZ, Forum Związków Zawodowych i WZZ Sierpień 80 – dop. red.), działamy ręka w rękę, wedle zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
– Jeśli dojdzie do strajku – jak on będzie wyglądał?
– Zgodnie z ustawą strajk solidarnościowy może trwać maksymalnie cztery godziny. Jeszcze nie ustaliliśmy jak długo potrwa nasz protest. Na pewno w zakładach pracownicy nie przystąpią do pracy. Nie możemy zdecydować o wyłączeniu prądu przez elektrownie, bo byłoby to podciągnięte pod sabotaż gospodarczy i narażalibyśmy się na poważne konsekwencje. Ale podczas godzin strajkowych pewne zakłady będą wyznaczone do specjalnych zadań. O szczegółach na razie nie chcę mówić.
– A zakłady komunikacyjne?
– W nich rozpoczną się referenda 24 stycznia i wszystko wskazuje na to, że tramwaje i autobusy w dużej części staną. W tych przedsiębiorstwach, w których są związki zawodowe. Trzeba pamiętać, że na Śląsku działa już wielu przewoźników prywatnych, a tam związków póki co nie mamy. Ale jestem przekonany, że podczas naszej akcji strajkowej nastąpi paraliż komunikacyjny.
– Na Śląsku nie było strajku generalnego od 30 lat. Dlaczego dziś jest on konieczny?
– Sytuacja Fiata pokazuje, że nie możemy dłużej czekać. Jeżeli ktoś myśli, że kondycja jego zakładu jest przyzwoita, bo nie zwalniają i dali jeszcze jakieś podwyżki, to się myli, bo wszystko zaczyna się sypać. Zaczęło się od Fiata, za chwilę źle zacznie się dziać w firmach kooperujących, potem fala zwolnień zaleje najprawdopodobniej stalownie, w końcu huty, energetykę itd. Aż brak zamówień odczuje przysłowiowy szewc. W mechanizmie gospodarczym na Śląsku jeden zakład jest zależny od drugiego. Nie znam przykładu w historii Polski współczesnej, kiedy w sytuacji kryzysu w jakiejś branży obronił się pojedynczy zakład. Sprzedawanie miejsc pracy za programy dobrowolnych odejść to droga donikąd, bo odbudowanie później miejsc pracy jest praktycznie niemożliwe. My to na Śląsku szczególnie mocno odczuliśmy za rządów AWS, kiedy przeprowadzono ogromne tzw. restrukturyzacje, których skutkiem było gigantyczne bezrobocie. Teraz grozi nam dokładnie to samo.
– Komitet strajkowy domaga się ulg dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie w czasie kryzysu. O jakie konkretnie ulgi chodzi?
– Możemy brać przykład z Niemiec i Francji, które subsydiowały miejsca pracy. Wiemy przecież, że pomoc publiczna jest udzielana nawet w najbardziej liberalnej gospodarce świata, jaką pozostaje gospodarka USA. Szczególnie wspierano tam motoryzację i sektor paliwowo-energetyczny. Podkreślamy, że są pieniądze na subsydiowanie miejsc pracy w firmach, które na skutek kryzysu wpadły w tarapaty, bo przecież wszyscy płacą na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Tam jest ponad 7,5 mld zł i trzeba stworzyć tylko odpowiedni system, który pozwoli na subsydiowanie miejsc pracy. To rozwiązanie zdecydowanie bardziej korzystne niż utrata na Śląsku np. 100 tys. miejsc pracy. Wtedy stracimy podwójnie, bo zmniejszy się konsumpcja wewnętrzna w kraju. „Mea culpa” Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który przyznał, że nakazując Grecji i Hiszpanii ostre oszczędności, doprowadził do załamania gospodarek tych krajów, potwierdza nasze tezy. Zaciskanie pasa i zwolnienia prowadzą do ubożenia społeczeństw i pogorszenia sytuacji gospodarczej.
– Polski rząd postępuje odwrotnie do tego co czynią kraje zachodnie. Na zwałach zalega teraz 10 mln ton węgla z polskich kopalń. Tyle samo węgla kupiliśmy. Inni chronią własne rynki, a Polska?
– Przez ostatnie trzy lata, od kiedy zaczął się kryzys, nie mamy do czynienia z gospodarką wolnorynkową, liberalną, tylko z narodowymi systemami gospodarczymi. Odnoszę wrażenie, że polski rząd kompletnie tego nie rozumie, nie ma pomysłu na rządzenie i ogranicza się do PR-u. Telewizje ciągną wieloodcinkowy serial z matką Madzi w roli głównej, tematem numer jeden staje się to, że drugoligowy polityk przepisał się z jednej partii do drugiej, teraz wrzucono sprawę sędziego Tulei, a Polacy żyją zupełnie innymi problemami.
– Minister skarbu Budzanowski zadeklarował, że rząd nawet w tym roku sprzeda cały polski majątek, który pozostał. Wyobraża Pan sobie prywatyzację kopalń?
– Nie. Wyprzedaż polskich firm to jedyne, fatalne działanie, jakie ten rząd podejmuje. Podam przykład: większość polskiej energetyki sprzedaje się niby prywatnym podmiotom. Ale potem okazuje się, że to nie są prywatne firmy, tylko przedsiębiorstwa pod kontrolą innych państw. Wystarczy powiedzieć o Enei, której akcje posiada Vattenfall AB, koncern energetyczny należący do państwa szwedzkiego. Niedawno Komisja Europejska przyjęła strategię reindustrializacji UE, uznając, że zwiększenie produkcji przemysłowej jest metodą na kryzys. Analizy ekonomistów, którzy znają się na dochodach budżetowych, wyraźnie wskazują, że jeżeli w danym kraju co najmniej 35 proc. gospodarki nie jest oparta na zakładach, które coś wytwarzają, to kraj staje się niewydolny. Tak stało się z Grecją, Francją i innymi państwami, które od przemysłu odeszły. Niemcy, które mają ponad 40 proc. swojego przemysłu, to kraj, który w kryzysie radzi sobie najlepiej w Europie, a być może i na świecie.
– Komitet strajkowy domaga się utrzymania rozwiązań emerytalnych dla zatrudnionych w szczególnym charakterze. Czy to nawiązanie do zapowiedzi premiera ograniczenia emerytur górniczych, które miałyby przysługiwać górnikom „pracującym stricte przy wydobyciu”?
– Także do tych słów. Chodzi przede wszystkim o to, by system emerytur pomostowych został utrzymany. Przypomnę, że ustawa wprowadzona w 2008 roku zakłada tylko i wyłącznie możliwość odejścia na wcześniejsze emerytury pracownikom, którzy pracują w warunkach szkodliwych, ale przy spełnieniu dodatkowego wymogu – że pracowali na tych stanowiskach przed 1 stycznia 1999 roku. I jest kwestia zasadnicza: czy hutnik, który pracuje przy wielkim piecu od 31 grudnia 1998 roku, różni się czymś od hutnika, który miał to nieszczęście, że zatrudnił się przy wielkim piecu 1 stycznia 1999 roku? Oni niczym się nie różnią poza tym, że ten drugi przy wielkim piecu umrze, bo nie doczeka emerytury w powszechnym systemie emerytalnym.
– Komitet strajkowy domaga się też wsparcia dla firm, które odczują skutki pakietu klimatycznego. Jakiego wsparcia?
– W miarę korzystne były założenia ustawy Prawo energetyczne. Przewidywano, że firmom przemysłu energochłonnego, a chodzi szczególnie o huty i stalownie, w związku z tym, że pakiet wejdzie w życie i koszty energii drastycznie wzrosną, będzie udzielane bezpośrednio wsparcie budżetowe. Komisja Europejska dopuszcza możliwość, aby pieniądze z aukcji emisji CO2 nie zasilały budżetu państwa, ale były przekazywane na rekompensaty dla przemysłu energochłonnego. Niemcy już przyjęli ustawę, która przewiduje, że huty, stalownie i część montowni przemysłu motoryzacyjnego otrzymają co roku blisko 500 mln euro właśnie z aukcji CO2, z budżetu centralnego i budżetu landów. Podobnego wsparcia dla przemysłu domagamy się od polskiego rządu.
– Na ile ocenia Pan dziś prawdopodobieństwo przeprowadzenia strajku? – Na 90 procent.
Postulaty Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego na Śląsku:
1. Stworzenie osłonowego systemu regulacji finansowych oraz ulg podatkowych dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie w okresie niezawinionego przestoju produkcyjnego.
2.Wprowadzenie systemu rekompensat dla przedsiębiorstw objętych skutkami pakietu klimatyczno-energetycznego.
3.Uchwalenie przez Sejm RP ustaw ograniczających stosowanie tzw. umów śmieciowych.
4. Likwidacja NFZ i stworzenie systemu opieki zdrowotnej opartego na założeniach, na podstawie których działała dawna Śląska Kasa Chorych.
5. Zaniechanie likwidacji rozwiązań emerytalnych przysługujących pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnych i szczególnym charakterze.