Nadszedł czas walki

Drukuj E-mail
Utworzono: piątek, 15, czerwiec 2012 00:00

Przedstawiamy część wywiadu, który Tygodnikowi Solidarność udzielił niedawno Przewodniczący NSZZ "SOLIDARNOŚĆ" Piotr Duda.

– Niektórzy starają się jeszcze walczyć na siedząco w internecie, a nie wychodzić na ulice, by głośno zaprotestować. Nie ma już czasu na marudzenie, wyrażanie niezadowolenia na forach internetowych. Trzeba działać, a my, jako Solidarność, stwarzamy ku temu warunki – mówi Piotr Duda, przewodniczący Solidarności, w rozmowie z Krzysztofem Świątkiem.

– „Przyjdzie taki dzień, że wszyscy będziemy musieli wyjść na ulice, żeby walczyć” – powiedział Pan na zakończenie blokady sejmu. Zapowiada Pan społeczną rewolucję?

– Rewolucja to za duże słowo. Ludzie nie chcą rewolucji, chcą spokojnie żyć, zajmować się swoimi rodzinami. Polacy są jednak podzieleni na bardzo bogatych i bardzo biednych. Ci drudzy, od wielu lat wykorzystywani, nie wytrzymują. Teraz słyszą, przy okazji ustawy „67”, że dostaną wybór: umrzeć z głodu albo pracować aż do śmierci. I to nie jest hasło, takie są fakty. Ja chodzę po ziemi i rozmawiam z ludźmi. Oni słyszą o 500–600 zł emerytury częściowej i mówią: przecież tyle zanosimy do banku raz w miesiącu, żeby opłacić prąd, wodę, mieszkanie. A za co żyć? Propozycja rządu jest totalnym nieporozumieniem! Mam przyjaciół z huty, którzy przychodzą i pytają: jaki to sukces, że dostaniemy emerytury częściowe, za które nikt nie będzie mógł przeżyć? Ludzie nie wytrzymują. Rządzący obłudnie twierdzą, że musimy zrobić wszystko, by rodziło się jak najwięcej Polaków, a z drugiej strony plują na nasz postulat podniesienia płacy minimalnej. Uważają, że powinien ją określać rynek. Młode małżeństwo nigdy świadomie nie zdecyduje się na dziecko, jeżeli on ma 1500 zł brutto, a ona nie pracuje. Zacznijmy od tych spraw, a nie powtarzajmy slogany. Jak ściągniemy młodych Polaków z Anglii czy Niemiec? Zachętą, by pracowali za 1500 zł brutto albo na umowę-zlecenie przez kilka lat? Jak młodzi, którzy mają po 28 albo 30 lat i żadnej odprowadzonej składki, uzbierają kapitał na swoje emerytury? Jeśli całe życie zawodowe przepracują na umowach śmieciowych to państwo dopłaci do ich najniższej emerytury. Czyli będzie współfinansować przedsiębiorców unikających płacenia składek ZUS-owskich.
– Powiedział Pan też, że Solidarność rodzi się na nowo. Jakie nadzieje wiąże Pan z tym społecznym procesem?
– Przyszedł moment, w którym musieliśmy powiedzieć: dość! Ustawa o podniesieniu wieku emerytalnego to najważniejszy od kilku lat problem dla pracowników i Solidarności. Moim obowiązkiem jako przewodniczącego Komisji Krajowej jest w tej sprawie występować, niezależnie od rezultatu. Bo to jest walka o czas pracy nas wszystkich, 15 mln ubezpieczonych. Mamy jedno życie i to my powinniśmy decydować o momencie przejścia na emeryturę. Nie możemy godzić się, by rządzący, w swojej chorej wizji, skazywali nas na pracę aż do śmierci. Ta sprawa dała nam „powera”. Rodzi się Solidarność jako związek zawodowy, który odnawia się, widzi sens działania, a z drugiej strony rodzi się inna solidarność – zaczyn społeczeństwa obywatelskiego. Mam nadzieję, że to przełoży się w przyszłości także na wybory. Że w tej grupie są i ci, którzy ostatnio na wybory nie chodzili, bo mieli wszystkiego dosyć. Zebranie ponad 2 mln podpisów pokazuje, że o najważniejszych sprawach ludzie chcą współdecydować. Referendum to jest przecież współdecydowanie.
– Przez kraj przelewa się fala protestów. Ludzie w związku i spoza niego pytają: co dalej? Jaki będzie następny krok „S”?
– Współdziałamy ze społeczeństwem i nie robimy nic wbrew niemu. To rządzącym chcemy utrudnić życie, bo walczą z Polakami….
– Czyli nawet jeśli Trybunał Konstytucyjny nie znajdzie powodów do odrzucenia tej ustawy, Solidarność nie opuści rąk?
– Absolutnie. Dlatego przyjęliśmy hasło: „I tak wygramy!… NSZZ Solidarność”. To hasło na nasze kolejne akcje. Teraz już się nie cofniemy.
– I nie wyklucza Pan żadnego scenariusza, nawet takiego, który przewidywałby strajk generalny?
– Nie wykluczam. Jesteśmy w stanie taką akcję przygotować i przeprowadzić nawet przez trzy największe centrale związkowe. W poszczególnych branżach jest wiele problemów, choćby na kolei i w firmach energetycznych. Można to tak skoordynować, by przeprowadzić strajk w jednym dniu. Ale do takiej formy protestu muszą być przekonani sami ludzie. Już minęły dawno czasy, że robiło się akcję, bo taki kaprys miał przewodniczący. Jak ludzie będą przekonani, nic ich nie powstrzyma. A ich wściekłość narasta. Jeśli politycy PO mówią lekceważąco: „11 maja pod sejmem było kilka tysięcy osób, gdzie ten milion?”, to odpowiadam: było parę tysięcy, bo tyle miało być! Jak politycy nie orientują się w strategii akcji protestacyjnych to ich problem. Gdyby miało być 100 tysięcy, to byłoby 100 tysięcy!
– I może przyjdzie taki dzień, że 100 tysięcy ludzi będzie solidarnie protestować?
– Jest to bardzo prawdopodobne.
– Prezydent podpisał ustawę emerytalną.
– Byliśmy pod Pałacem Prezydenckim, ostrzegaliśmy, apelowaliśmy. Raz prezydent posłuchał apelu „S”, kierując do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o tzw. racjonalizacji zatrudnienia w administracji. Została przez trybunał wyrzucona do kosza. W tym wypadku też zrobiliśmy to, co do nas należało, ale Bronisław Komorowski zlekceważył opinię zdecydowanej większości Polaków. Jednak 24 maja rozmawialiśmy z prezydentem także o naszych projektach ustaw: o umowach śmieciowych, agencjach pracy tymczasowej i płacy minimalnej. Dzięki tym ustawom więcej młodych ludzi będzie mogło odkładać kapitał na swoje przyszłe emerytury, a w systemie znajdzie się więcej pieniędzy. Prezydent obiecał, że przypilnuje, by nasze projekty jak najszybciej znalazły się na Radzie Ministrów i zostały skierowane do Sejmu….
– Andrzej Gwiazda powiedział: „Poczucie solidarności i potrzeba moralna oraz patriotyzm nie powstają na kanapie. Tworzą się w działaniu i ogniu walki”. Pan też mobilizuje ludzi, pokazując przykład determinacji zwolenników TV Trwam. Nadchodzi czas walki?
– Ten czas już przyszedł. Tylko niektórzy jeszcze starają się walczyć na siedząco w internecie, a nie wychodzić na ulice, by głośno zaprotestować. Nie ma już czasu na marudzenie, wyrażanie niezadowolenia na Facebooku czy innych forach internetowych. Trzeba działać, a my, jako Solidarność, stwarzamy ku temu warunki. Na podpisie prezydenta pod ustawą nic się nie kończy. I tak wygramy!

Ta strona używa Cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki